niedziela, 4 września 2016

121. Powstańczy kalendarz. 4 września

 Marian Gałęzowski, zdjęcie z 1945 roku.
 Eugeniusz Tyrajski, zdjęcie z 2016 roku
Sławomir Pocztarski, zdjęcie z 1974 roku


Stracenie placówki nie jest sukcesem. Jest porażką. Ponieśliśmy porażkę. Ponieśliśmy porażkę nieuniknioną w powstałych na Starym Mieście warunkach. Wynieśliśmy z niej więcej niż zdołałby wynieść ktokolwiek  - dzięki wspaniałej walce naszych żołnierzy. Zrobili oni dużo więcej niż wymagał ich żołnierski obowiązek.
                                   „Biuletyn Informacyjny”


4 września 1944 rok,poniedziałek
Grupa bojowa "Reinefarth" rozpoczyna ostateczny szturm na Powiśle. Niemcy zajmują zabudowania Zarządu Wodociągów, lecz dalsze natarcie w kierunku Tamki zostaje zatrzymane przez Powstańców.
W Śródmieściu Niemcy nacierają na powstańcze placówki w kościele Św. Krzyża, Pałacu Staszica i Banku Handlowym. Atak zostaje odparty, lecz Niemcy zdołali wysadzić jedną z bocznych ścian kościoła Św. Krzyża.
 Powstańcy uszkadzają niemieckie działo szturmowe i niszczą dwa "Goliaty".


Marian Gałęzowski ps. Szeliga
Dzień po pogrzebie „Harnasia” rozpoczął się silny atak Niemców. Działa i czołgi dzień i noc ostrzeliwały kościół. Podpalali miotaczami ognia. Atakowali również „Goliatami”. Strata dowódcy, zmęczenie, brak jedzenia i wody, zmusił nas do opuszczenia kościoła. Śmierć nie wybierała, ginęli żołnierze i dowódcy, ludność cywilna.  Wydawało się, że te wszystkie okrucieństwa, których byliśmy ciągle świadkami, uodporniły nas. Ale nie na wszystko. Natknęliśmy się na gruzach, na zmasakrowane zwłoki dwójki dzieci. Widok wstrząsający, nie było mowy żebyśmy mogli pogrzebać ich ciała. Znalazłem w pobliżu kawałek blachy i nakryłem je. Byłem twardy, nie pozwalałem sobie na słabości, ale zdarzały się chwile bezsilności i ogromnego żalu, zwątpienia…
Eugeniusz Tyrajski ps. Sęk
Przed Powstaniem ciotka zdobyła materiał i uszyła mi ją. Byłem z niej dumny, prezentowała się znakomicie. Ludzie będący w piwnicy, zmusili mnie do zdjęcia tej bluzy. Było wiadomo, że za chwilę pojawią się Niemcy i od razu zorientują się, że jestem Powstańcem. Dostałem roboczy kombinezon, do kieszeni kombinerki i wystający sznurek. Wyglądałem jak robotnik, którego wybuch Powstania zastał przy pracy.
W budynek, którego piwnica posłużyła nam za schronienie, uderzyła bomba. Część domu, która była nie wykończona, zawaliła się. Widziałem jak kołysał się mur. Nie wiem kiedy znalazłem się na ziemi. Jeszcze  dobrze nie ochłonęliśmy, jak dotarły do nas odgłosy strzałów i wrzask: „Alle raus”. Niemcy kazali wszystkim wychodzić, strzelając cały czas w stronę wyjścia z piwnicy. „Kordian”, który doskonale znał niemiecki, zaczął krzyczeć, żeby nie strzelali, bo wychodzimy. Kiedy już wszyscy wyszli, „zajęło” się nami dwóch Niemców. Jeden wszystkich rewidował, a drugi lufą pistoletu maszynowego kierował na lewo lub prawo. Nikt nie miał wątpliwości, że lewo to śmierć. Zaraz po selekcji rozstrzelano kilku młodych  Powstańców. Dla Niemców, nie byli to żołnierze, ale bandyci.
Do dzisiaj doskonale pamiętam twarz Niemca, który decydował o moim życiu. Jestem w stanie odtworzyć każdy szczegół. Mały, zarośnięty, rozbiegane oczy, uniósł lufę pistoletu… darował mi życie, kazał iść na prawo.

Sławomir Pocztarski ps. Bóbr
W pierwszych dniach września zostałem przydzielony do liniowego plutonu 215 kompanii „Żbik”, w stopniu starszego strzelca. Zaczęła się dla mnie prawdziwa walka z bronią w ręku, miałem 14 lat. Wiele razy obok mnie ginęli najbliżsi koledzy. Zdarzało się to również w miejscach, gdzie nie powinna była ich dosięgnąć kula. Ileż prawdy jest w powiedzeniu: „Żołnierz strzela, Pan Bóg kule nosi”.
W najniebezpieczniejszych momentach myślałem o rodzinie, nie było ich przy mnie, ale ciągle byli dla mnie prawdziwą ostoją. Wiedziałem, że w pierwszych dniach sierpnia nasz dom został całkowicie zniszczony. Z mieszkania, które znajdowało się na trzecim piętrze nic nie ocalało. Kiedy znalazłem się w okolicy, widziałem na spalonych ruinach szczątki zniszczonego pianina. Mama z młodszą, ośmioletnią siostrzyczka Marysią, znalazły schronienie w maglu przy ulicy Kozietulskiego, gdzie wcześniej nosiła pościel. Starsza siostra Basia była łączniczką w „Żywicielu”.


2 komentarze:

  1. Gdzie zlokalizowany był Bank Handlowy? Zdecydowanie łatwiej jest, gdy przedstawiane wydarzenia są umiejscowione

    OdpowiedzUsuń
  2. Przy ulicy Traugutta, w okolicy kościoła św. Krzyża.

    OdpowiedzUsuń