sobota, 2 kwietnia 2016

5.Pierwszy powstańczy ślub w Śródmieściu





Chociaż na chrzcie pomylono kolejność jej imion i wpisano Maria Roża. Zawsze używała drugiego imienia, była Różą. Jej ojcem chrzestnym był generał Józef Haller.  Rzadko imię tak bardzo pasuje do osoby. Róża to symbol kobiecości. Oznacza uznanie i szlachetność. Róża Nowotna Walcowa była niezwykłą, bardzo szlachetną i skromną kobietą. Chociaż uczestniczyła w wielu wydarzeniach, bardzo ważnych dla naszego kraju i historii,  zawsze  pozostawała lekarzem. Jej droga do tego zawodu nie była lekka. Ojciec i starszy brat byli lekarzami, ona też marzyła o medycynie, ale odradzono jej. Po zdaniu matury w 1939 rok, miała pójść na prawo. Wybuchła wojna, potem była okupacja. Potrzeba było więcej lekarzy niż prawników, zaczęła studiować tajną medycynę. Listownie poinformowała ojca o tej decyzji. Pogodził się z jej wyborem, przecież sam ją zaraził tym bakcylem.
Janek Walc również pochodził z rodziny lekarskiej. Róża i Jan spotkali się na tajnych studiach. Wspólne studiowanie, praktyki w szpitalu zbliżyły młodych.  Początek ich znajomości wcale nie był łatwy. Janek podkochiwał się w ich wspólnej koleżance Zosi, a Róży, ze względu na bardzo puszystą fryzurę, często dokuczał, żartując – Pudel do wody. Przed Powstaniem byli już parą. Myśleli nawet o ślubie, ale nie zdążyli. Wybuchło Powstanie mieli przydział do szpitala przy ulicy Poznańskiej 11. Pierwsza  śmierć jednego z kolegów, młodziutkiego sanitariusza Andrzeja Twardo, przygnębiła wszystkich. Był skromny pogrzeb. Komendant krótko pożegnał , kapelan zaintonował „Serdeczna Matko”, złożono biało – czerwone kwiaty. Wtedy zapadła decyzja o ślubie Róży i Jasia. Trochę poza nimi, bo propozycja wyszła od komendanta i brata Róży. Ślub miał odwrócić myśli od tragicznych zdarzeń. Młodzi nie mieli nic przeciwko… tylko był wielki problem Ona była wyznania rzymsko – katolickiego, on ewangelicko – reformowanego. Dla wielkiej miłości nie ma słowa „niemożliwe”. Ksiądz profesor Kwieciński wydał im pozwolenie. 12 sierpnia 1944 roku w kaplicy Sióstr Rodziny Maryi, odbył się pierwszy powstańczy ślub w Śródmieściu. Wcześniej, wzruszona mającą nastąpić uroczystością, mieszkanka jednego z okolicznych mieszkań zaprosiła młodych, żeby wykapali się w jej łazience. Panna Młoda miała na sobie żółtą bluzkę, uszytą jeszcze przed Powstaniem z materiału spadochronowego. Obrączki były zrobione z łożysk karabinu maszynowego. Róża dostała po ślubie piękny bukiet dalii, który przez jednego z przyjaciół został przyniesiony z pobliskiego ogrodu pomologicznego. Wszystkim dopisywały doskonałe humory. Wieczorem było prawdziwe przyjęcie, dzięki dowództwu, każdy z gości dostał po lampce czerwonego wina. Siostry zakonne przygotowały kanapki z kiełbasą i pomidorem. Róża i Jan wiele jeszcze przeżyli ciężkich dni w Powstaniu. Po wojnie też nie było lekko, ale nigdy nie żałowali decyzji z 12 sierpnia 1944 roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz