wtorek, 19 kwietnia 2016

22. Okupacyjna opowieść o żurnalu


Janina Janowska Mańkowska


Okrutna okupacyjna rzeczywistość trudna była do zniesienia. Smutne i przygnębiające były wszystkie dni i wieczory. Zimą  wcześnie zapadający zmrok i godzina policyjna, zmuszały ludzi, żeby długie wieczory spędzali w domach. Najtrudniej było zapełnić ten czas dzieciom. Czesława Janowska, która zajmowała się trójką swoich dzieci organizowała im zajęcia, które choćby na krótko mogły je przenieść do świata dziecięcej beztroski. Kiedy Jerzyk z ojcem prowadzili męskie rozmowy, albo coś majsterkowali, ona poświęcała czas dziewczynkom. Wielką atrakcją był przedwojenny żurnal. Rzadko oglądany, ukryty gdzieś między jej rzeczami. Matka siadała w fotelu, obok niej Irenka i Janeczka przycupnięte  z brodami podpartymi piąstkami. Rozpoczynały wędrówkę po lepszym, piękniejszym świecie. Dla Czesławy były to powroty do piękniejszych lat życia, dla dziewczynek, możliwość snucia pięknych marzeń. Zachwycały się każdym zdjęciem po kolei. Z błyszczącymi oczyma patrzyły na piękne damy w zwiewnych sukniach i eleganckich  kapeluszach. Chciały choćby palcem musnąć zachwycające kreacje. Nie wolno było, żeby nie uszkodzić kartki, nie zniszczyć namiastki tego przeszłego życia. Nie mniej piękne od obrazków były opowieści matki. Mówiła tak do córek jakby za oknem nie było szalejących z nienawiści Niemców, egzekucji, obozów… Obiecywała, że jak dorosną będą nosiły takie kapelusze. Irenka i Janeczka z otwartymi ustami słuchały, widziały siebie na eleganckich balach w najmodniejszych kapeluszach i kreacjach. Jak bardzo się wtedy bały, że zanim dorosną, mama może zapomnieć o obietnicy, dlatego natychmiast składały zamówienia. Dopasowywały na niby kreacje, wędrowały po modnych salonach przedwojennej Warszawy.
Były też wieczory, kiedy całą rodziną przenosili się do świata marzeń. Czasem ojciec wyjmował przedwojenny patefon, na co dzień niedostępny. Bo jak mówił – to nie czasy na zabawy. Mama kładła płytę uruchamiała. Najbardziej dzieci lubiły muzykę  taneczną, wtedy rodzice tańczyli i uczyli tańczyć swoje pociechy. Walce, tanga jak na prawdziwym balu, a wszyscy byli tacy szczęśliwi i radośni.Wspomnienia tych wspólnych wieczorów pomogły przeżyć wszystkie późniejsze tragedie, rozłąki...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz