niedziela, 22 maja 2016

52. "Song o ciszy"

 "Bo gdy się milczy, milczy, milczy, to apetyt rośnie wilczy na poezję, co być może drzemie w nas..."




Jeden z tych dni kiedy w tramwaju spędzam dużo czasu. Dwa spotkania w różnych częściach miasta. Prawie trzy godziny jazdy. Wieczorem wracam do domu. Czas jest zbyt cenny, żeby go marnować. Wyjmuję książkę i zaczynam czytać. Obok mnie siada młoda kobieta. Rozmawia przez telefon. Mówi tak głośno jakby chciała, żeby nikt z pasażerów nie stracił żadnego wypowiedzianego przez nią słowa. Opowiada koleżance o wizycie u kosmetyczki. Jestem przekonana, że jej opowieść nie jest w stanie zainteresować nawet jej rozmówczyni, a co dopiero nas, przypadkowych słuchaczy. Nawet nie próbuję zwrócić jej uwagi. Kiedyś zdarzyło mi się poprosić panią rozmawiającą przez telefon, żeby mówiła trochę ciszej, bo nie jestem w stanie skupić się nad czytanym tekstem. Popatrzyła na mnie jak na egzotyczne zjawisko i wypaliła: - A bo też znalazła sobie pani miejsce do czytania. Nawet o pół tonu nie mówiła ciszej.
Zamykam książkę i staram się myśleć o mijającym dniu… Do tramwaju wchodzi kobieta z dwójką dzieci. Cała trójka wrzeszczy. Szybko orientuję się, że to nie awantura, ale czuła opowieść matki o planowanym wyjeździe do babci. Zaczynam rozumieć dlaczego młodzi ludzie tak głośno mówią. Skoro miłość i czułość matki musi być wywrzeszczana. Gdyby tak spróbowała pani wziąć swoje pociechy na kolana, przytulić i cichutko wyszeptać swoją opowieść…
Mężczyzna w garniturze z wściekłością patrzy na matkę z dziećmi. Pewnie po całym dniu pracy bardzo zmęczony, może boli go głowa…? Dzwoni jego telefon. Przestaje go interesować wszystko dookoła. Przez telefon wybiera płytki do łazienki. Nie mam wątpliwości, że to bardzo luksusowy mężczyzna. Dowiaduję się nawet jakiego używa płynu do kąpieli. Intensywnie myślę - po co panu od kafelków ta wiedza?
Wysiąść czy wyjąć telefon i zadzwonić? Najlepiej do osoby, która kiepsko słyszy.
Za oknem zapada powoli zmrok. Zagapiam się… Piękna jest Warszawa o zmroku…

1 komentarz: