środa, 18 maja 2016

48. Armia Pana Boga

Zdjęcie Roży Nowotnej Walcowej - Powstańcza Msza św.

 Rola Kościoła w czasie okupacji i Powstania jest nie do przecenienia. Księża, zakonnicy, siostry zakonne zjawiali się wszędzie tam gdzie byli potrzebni. Spełniali swoją posługę, ale również ratowali i dodawali otuchy. Nie lękali się najniebezpieczniejszych miejsc. Pozostawali do końca. Często pierwsi ginęli. Tam gdzie się zjawiali powracał spokój, nadzieja. Udzielane przez nich błogosławieństwo przed najgorszymi akcjami, walkami, pozwało godzić się z tym co nieuniknione. Mój wpis jest krótkim szkicem tego, co chcę opisać w jednej z następnych książek. Mam nadzieję – jednej z najpiękniejszych i najbardziej wzruszających książek!
Antoni Chojdyński całą okupację i Powstanie spędził na Bielanach w placówce opiekuńczej „Nasz Dom”. Tam spotkał i poznał księdza Leona Szeląga. W czasie okupacji pełnił on obowiązki wychowawcy w kolegium na Bielanach. Wspierał materialnie swoich wychowanków. Był dla nich autorytetem i bardzo oddanym wychowawcą. Bardzo wiele uwagi poświęcał wychowaniu patriotycznemu.  W Powstaniu Warszawskim był kapelanem Zgrupowania „Żubr” oraz szpitala powstańczego w Ośrodku „Nasz Dom”. Cały czas znajdował się tam gdzie najbardziej go potrzebowano. Zdobywał żywność, opatrywał rany, krzepił, pocieszał i spełniał swoje kapłańskie obowiązki. Tak wspomina go Antoni Chojdyński: „ Często wspominam księdza Leon Szeląga. Chociaż był kapelanem szpitala, rzadko można było go tam spotkać. Raczej wpadał na chwilę. Wiecznie zabiegany, był wszędzie tam gdzie go najbardziej potrzebowano. Nieraz widziałem jak na własnych plecach dźwigał rannych, za to nigdy nie widziałem jak odpoczywał”.
Po wojnie komuniści oskarżyli go: „Usiłował przemocą usunąć ustanowione organa władzy zwierzchniej Narodu, zagarnąć ich władzę oraz zmienić ustrój Państwa Polskiego”. Ten zarzut stawiano wielu księżom.
Początkowo ukrywał się, ale ostatecznie został zatrzymany. Skazany na 12 lat więzienia, po sześciu latach wyszedł na wolność.
Księdza Mieczysława Krygiera wspomina Janina Mańkowska, która poznała go w czasie okupacji.  Jej nieliczne miłe wspomnienia z tego okresu związane są z kościołem św. Wawrzyńca i księdzem proboszczem Mieczysławem Krygierem.  Ona, jej rodzeństwo i dzieci z okolicy chętnie biegali do kościoła, nie tylko na modlitwę. W świetlicy uruchomionej przez  księdza Krygiera, mogli spotkać się z rówieśnikami i ciekawie spędzić czas. Miła i serdeczna atmosfera jaką stworzyli księża zachęcała do przychodzenia do kościoła nie tylko dzieci, ale i osoby dorosłe. Każdy w wyjątkowo trudnej sytuacji mógł otrzymać pomoc  materialną. Częściej  była potrzebna rozmowa, rada czy pomoc duchowa.  Dzieci korzystające ze świetlicy codziennie otrzymywały skromny podwieczorek, były organizowane gry, zabawy i odrabianie lekcji.
 Od początku Powstania mieli Powstańcy
 swój punkt obserwacyjny na wieży kościoła. Byli przebrani za robotników pracujących przy remoncie .  Nad ranem, 5 sierpnia,  ksiądz Krygier zaniósł Powstańcom na wieżę chleb i gorącą kawę. W kościele przebywało wielu ludzi, dlatego zaraz po powrocie przebrał się i zaczął odprawiać Mszę św.
Do kościoła wpadli z wrzaskiem esesmani. Zaczęli strzelać, zamordowali na miejscu kościelnego. Kule trafiły również księdza, osunął się na ołtarz. Po chwili resztkami sił otworzył tabernakulum i przyjął Komunię św.
Zaniesiono go do zakrystii i tam zmarł, wcześniej oddał zegarek jednemu z Powstańców będących w kościele. Ksiądz Mieczysław Krygier był długoletnim proboszczem , byłym radnym miasta  Warszawy, kapelanem Szpitala Miejskiego Jana Bożego, prezesem Caritasu. Działał w konspiracji w AK. Kiedy już miał pewność, że Powstanie wybuchnie, polecił uporządkować plebanię. Wynieść meble, które są zbyteczne, na ich miejsce wstawić łóżka. Z jego inicjatywy zaczęto zbierać lekarstwa – były to przygotowania do otwarcia punktu opatrunkowego. Również gromadzono zapasy w kuchni, żeby można było zorganizować dożywianie. Ksiądz Krygier wierzył, że Powstanie jest koniecznością i bez wątpienia zakończy się sukcesem. Zlecił przygotowanie kilkunastu biało – czerwonych flag, po zakończeniu Powstania miał nimi udekorować kościół. Od  pierwszej minuty Powstania był doskonale zorientowany w sytuacji, utrzymywał kontakt telefoniczny z dowództwem Obwodu Wola i naczelnym kapelanem AK.  Doskonale orientował się, że jeżeli Niemcy wejdą do kościoła i znajdą rannych Powstańców, to ich rozstrzelają, dlatego skontaktował się z komisariatem policji granatowej, o którym wiedział, że policjanci są w AK i polecił przewieźć rannych do szpitala.  Wiadomość tę przejęli Niemcy, zatrzymali granatowych policjantów jadących po rannych i wszystkich ich rozstrzelano. Ksiądz Krygier zginął 5 sierpnia w sobotę. Następnego dnia, w niedzielę, Mszę św. odprawiał ksiądz biskup Karol Niemira, rezydent parafii św. Wawrzyńca. W czasie Komunii do kościoła wpadli Niemcy, zaczęli strzelać do obrazów, figur, świec. Zabrali wszystkich przebywających w kościele, skierowali ich do robót. Księżom kazali nosić wodę do kuchni żołnierskich.

Ksiądz Zygmunt Trószyński kiedy tylko rozpoczęła się wojna z wielką odwagą zajmował się  uciekinierami i rannymi żołnierzami. Po rozpoczęciu okupacji utworzył tajną organizację „Pomoc Żołnierzom”, z jego inicjatywy i przy wkładzie finansowym, powstało schronisko dla żołnierzy – rekonwalescentów. Udzielał ogromnej pomocy Żydom. Wydawał fałszywe metryki chrztu, ukrywał  żydowskie dzieci na plebani, wyszukiwał dla nich miejsc u sióstr zakonnych i polskich rodzin. Oddał wszystko co miał, niedojadał, był wychudzony. W czasie Powstania był kapelanem AK ps. Alkazar. Wynosił rannych z pola walki, nosił do szpitali. Był zawsze na pierwszej linii ognia, sam został ranny.
Po zakończeniu wojny ustawicznie nękany, prześladowany przez komunistów. Aresztowany i osadzony w więzieniu był wielką podporą dla więźniów. Za spowiadanie skazanych, wzywany był  na dodatkowe przesłuchania, bity i poniżany, ale nie zniechęciło go to do wykonywania posługi. Po wyjściu na wolność  opiekował się popowstańczymi sierotami.
 Sławomir Pocztarski pamięta księdza Zygmunta z czasów okupacji. To na plebani rozpoczęły się jego pierwsze konspiracyjne spotkania.  Zofia Pocztarska, matka Sławomira,  razem z innymi paniami pomagała w przygotowywaniu posiłków dla najbiedniejszych i osieroconych dzieci.
Janina Rożecka wspomina pierwszą Mszę św. w Powstaniu. Odprawiał ją ksiądz Trószyński, jego słowa dodawały siły. Co Janeczka najbardziej poza słowami zapamiętała…? Buty księdza. Kiedy ukląkł przed nią zobaczyła bose stopy. Buty  nie miały podeszew.

Ważną rolę odgrywały zakony, zarówno męskie jak i żeńskie.  Bliskie mojemu sercu Siostry Urszulanki w czasie okupacji prowadziły kuchnie dla najbiedniejszych, ukrywały żydowskie dzieci, prowadziły zajęcia tajnych kompletów, były sanitariuszkami… W czasie Powstania ich „Szary Dom” był miejscem żywienia zbiorowego.  Z ich inicjatywy otwarto kuchnie, wydające około 8 tys. posiłków dziennie. Część  domu udostępniły dla uchodźców i bezdomnych,  uruchomiły również szpital.  
Kiedy zmęczenie, strach i świadomość bliskiego końca odbierało resztki siły, było jeszcze coś… „ Zdarzały się chwile wzruszeń, jak wtedy kiedy na terenie mleczarni odprawiane było pierwsze nabożeństwo, gdy wszyscy zaśpiewali „Boże coś Polskę”. Ryczeliśmy jak bobry” – tak wspominała Róża Nowotna Walcowa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz