sobota, 21 maja 2016

51".Kto ty jesteś?". Rozważania nad patriotyzmem

 Harcerze z Dziwnowa w Muzeum Powstania Warszawskiego


 Cela w więzieniu przy Koszykowej. Na ścianie wyryty rysunek głowy mężczyzny.
Często słyszę i czytam, że patriotyzm dzisiaj jest słowem zdewaluowanym. Poddawany jest manipulacji ideologicznej, wykorzystywany do podniesienia albo umniejszenia wartości jakiś grup społecznych. Ubierany we frazesy… pustosłowia bez pokrycia. Patriotyzm ma tylko jedno znaczenie – miłość do własnej Ziemi, do Ojczyzny.
Zapytałam Panią Sławkę Jędrzejewską, dziewczynę rocznik 1926, czy w jej domu mówiono o miłości do ziemi ojczystej, czy uczono ją patriotyzmu. Właściwie nawet się nie zastanawiała: - Miłość do Ojczyzny przekładano na czyny, a nie na słowa.
Witold Kieżun też nie pamięta, żeby ktoś uczył go czym jest patriotyzm. Sam do tego doszedł, kiedy nasłuchał się opowieści matki jak walczyła o wolną Polskę. Kiedy zrozumiał co znaczą słowa : - Kto ty jesteś? Polak mały.
Janusz Brochwicz Lewiński znał piękną historię swoich walecznych przodków i nikt nie musiał go przekonywać, że miłości do Ojczyzny nie wyraża  się w słowach.
Efekty ich wychowania patriotycznego widoczne były w latach 1939 – 45. Woleli śmierć niż życie w upodleniu, pozbawieni ziemi, tradycji, mowy i historii.
Pamiętam z dzieciństwa długie zimowe wieczory i niekończące się opowieści Najważniejszego Człowieka, mojego Tatusia, nigdy Ojca. Opowiadał o dzielnych królach, żołnierzach, o naszych przodkach. Jak mnie fascynował pradziadek, czytający okolicznym chłopom gazety. Dziadek walczący  we wrześniu 1939 roku, potem w obozie jenieckim ukrywający w mankiecie płaszcza orzełka z czapki wojskowej. To do niego co wieczór się modlił.
Pamiętam łzy Tatusia, kiedy wieczorami słuchając Radia Wolna Europa dowiadywał się, że stoczniowcy zaczynają strajkować. Nie mogę powstrzymać wzruszenia na wspomnienie Wigilii 1981 roku, kiedy na choince zamiast ozdób wisiała biało – czerwona szarfa przepasana kirem. Wieczerzę zaczynaliśmy od pieśni „Boże coś Polskę” – Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie.
Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek uczył mnie definicji „patriotyzm”. Jego życie było lekcją miłości i bardzo się staram, żeby przekazywać ją dalej…
Muzeum Powstania Warszawskiego, miejsce, w którym często słowa są zbyteczne.
Oprowadzałam harcerzy z Ostrołęki. To była najmłodsza grupa. Niektóre dzieci miały po siedem, osiem lat. Dochodziliśmy do kanałów. Opowiadałam jak tragiczne historie związane są z tymi miejscami. Widziałam wielkie wzruszenie na dziecięcych buźkach, łzy w oczach. Czyżby naprawdę rozumieli…? Wchodzimy do kanału. Poprosiłam o ciszę. Dzieci stanęły jedno za drugim, każde położyło rączkę na serduszku… A ja nie byłam w stanie opanować łez.
Polskie dzieci z Białorusi. Odwiedziliśmy groby na Powązkach. Powstańcze kwatery, Dolinka Katyńska, kwatery „Na Łączce”. Taka cisza, jak tylko może być na cmentarzu. Nie chcieli stracić żadnego mojego słowa. Pod pomnikiem Gloria Victis zaśpiewali „Rotę”. Dla nich te słowa mają wyjątkowe znaczenie…
Harcerze z 63 DH Szare Szeregi z Dziwnowa często przyjeżdżają do Warszawy. Chcą „dotknąć” każdego miejsca związanego z ich patronami z Szarych Szeregów. Lepiej  zrozumieć i żyć tak jak oni, nie dla siebie, dla innych, dla kraju – nic przez to nie tracąc, a wiele zyskując.
Deszczowy, zimny majowy wieczór. Noc Muzeów. Długa kolejka do katowni przy Koszykowej. Komuniści przetrzymywali i katowali tutaj najlepszych synów naszej ziemi. W piwnicach, gdzie było więzienie, nie ma żadnych eksponatów. Puste cele, odrapane ściany. Na jednej wyryty rysunek głowy mężczyzny. Jaka jest jego historia? Nic nie wiemy ani o autorze, ani o okolicznościach powstania.  Dlaczego ludzie chcą tutaj przychodzić, czekać w długich kolejkach? Bo to nasza historia, nasze losy, nasze korzenie… Nawet jak tego nie wypowiedzą, może czasem sami nie są w stanie nazwać – to jest właśnie patriotyzm.








1 komentarz: