Rola Kościoła
w czasie okupacji i Powstania jest nie do przecenienia. Księża, zakonnicy,
siostry zakonne zjawiali się wszędzie tam gdzie byli potrzebni. Spełniali swoją
posługę, ale również ratowali i dodawali otuchy. Nie lękali się
najniebezpieczniejszych miejsc. Pozostawali do końca. Często pierwsi ginęli.
Tam gdzie się zjawiali powracał spokój, nadzieja. Udzielane przez nich
błogosławieństwo przed najgorszymi akcjami, walkami, pozwało godzić się z tym
co nieuniknione. Mój wpis jest krótkim szkicem tego, co chcę opisać w jednej z
następnych książek. Mam nadzieję – jednej z najpiękniejszych i najbardziej wzruszających
książek!
Antoni
Chojdyński całą okupację i Powstanie spędził na Bielanach w placówce
opiekuńczej „Nasz Dom”. Tam spotkał i poznał księdza Leona Szeląga. W czasie
okupacji pełnił on obowiązki wychowawcy w kolegium na Bielanach. Wspierał
materialnie swoich wychowanków. Był dla nich autorytetem i bardzo oddanym
wychowawcą. Bardzo wiele uwagi poświęcał wychowaniu patriotycznemu. W Powstaniu Warszawskim był kapelanem
Zgrupowania „Żubr” oraz szpitala powstańczego w Ośrodku „Nasz Dom”. Cały czas znajdował
się tam gdzie najbardziej go potrzebowano. Zdobywał żywność, opatrywał rany,
krzepił, pocieszał i spełniał swoje kapłańskie obowiązki. Tak wspomina go
Antoni Chojdyński: „ Często wspominam księdza Leon
Szeląga. Chociaż był kapelanem szpitala, rzadko można było go tam spotkać.
Raczej wpadał na chwilę. Wiecznie zabiegany, był wszędzie tam gdzie go
najbardziej potrzebowano. Nieraz widziałem jak na własnych plecach dźwigał
rannych, za to nigdy nie widziałem jak odpoczywał”.
Po wojnie komuniści oskarżyli go: „Usiłował przemocą usunąć ustanowione organa władzy zwierzchniej Narodu, zagarnąć ich władzę oraz zmienić ustrój Państwa Polskiego”. Ten zarzut stawiano wielu księżom.
Początkowo ukrywał się, ale ostatecznie został zatrzymany. Skazany na 12 lat więzienia, po sześciu latach wyszedł na wolność.
Po wojnie komuniści oskarżyli go: „Usiłował przemocą usunąć ustanowione organa władzy zwierzchniej Narodu, zagarnąć ich władzę oraz zmienić ustrój Państwa Polskiego”. Ten zarzut stawiano wielu księżom.
Początkowo ukrywał się, ale ostatecznie został zatrzymany. Skazany na 12 lat więzienia, po sześciu latach wyszedł na wolność.
Księdza Mieczysława Krygiera wspomina Janina Mańkowska, która
poznała go w czasie okupacji. Jej nieliczne
miłe wspomnienia z tego okresu związane są z kościołem św. Wawrzyńca i księdzem
proboszczem Mieczysławem Krygierem. Ona,
jej rodzeństwo i dzieci z okolicy chętnie biegali do kościoła, nie tylko na
modlitwę. W świetlicy uruchomionej przez księdza Krygiera, mogli spotkać się z
rówieśnikami i ciekawie spędzić czas. Miła i serdeczna atmosfera jaką stworzyli
księża zachęcała do przychodzenia do kościoła nie tylko dzieci, ale i osoby
dorosłe. Każdy w wyjątkowo trudnej sytuacji mógł otrzymać pomoc materialną. Częściej była potrzebna rozmowa, rada czy pomoc duchowa.
Dzieci korzystające ze świetlicy
codziennie otrzymywały skromny podwieczorek, były organizowane gry, zabawy i
odrabianie lekcji.
Od początku Powstania mieli Powstańcy swój punkt obserwacyjny na wieży kościoła. Byli przebrani za robotników pracujących przy remoncie . Nad ranem, 5 sierpnia, ksiądz Krygier zaniósł Powstańcom na wieżę chleb i gorącą kawę. W kościele przebywało wielu ludzi, dlatego zaraz po powrocie przebrał się i zaczął odprawiać Mszę św.
Od początku Powstania mieli Powstańcy swój punkt obserwacyjny na wieży kościoła. Byli przebrani za robotników pracujących przy remoncie . Nad ranem, 5 sierpnia, ksiądz Krygier zaniósł Powstańcom na wieżę chleb i gorącą kawę. W kościele przebywało wielu ludzi, dlatego zaraz po powrocie przebrał się i zaczął odprawiać Mszę św.
Do kościoła
wpadli z wrzaskiem esesmani. Zaczęli strzelać, zamordowali na miejscu
kościelnego. Kule trafiły również księdza, osunął się na ołtarz. Po chwili
resztkami sił otworzył tabernakulum i przyjął Komunię św.
Zaniesiono
go do zakrystii i tam zmarł, wcześniej oddał zegarek jednemu z Powstańców
będących w kościele. Ksiądz Mieczysław Krygier był długoletnim proboszczem ,
byłym radnym miasta Warszawy, kapelanem
Szpitala Miejskiego Jana Bożego, prezesem Caritasu. Działał w konspiracji w AK.
Kiedy już miał pewność, że Powstanie wybuchnie, polecił uporządkować plebanię.
Wynieść meble, które są zbyteczne, na ich miejsce wstawić łóżka. Z jego
inicjatywy zaczęto zbierać lekarstwa – były to przygotowania do otwarcia punktu
opatrunkowego. Również gromadzono zapasy w kuchni, żeby można było zorganizować
dożywianie. Ksiądz Krygier wierzył, że Powstanie jest koniecznością i bez wątpienia
zakończy się sukcesem. Zlecił przygotowanie kilkunastu biało – czerwonych flag,
po zakończeniu Powstania miał nimi udekorować kościół. Od pierwszej minuty Powstania był doskonale
zorientowany w sytuacji, utrzymywał kontakt telefoniczny z dowództwem Obwodu
Wola i naczelnym kapelanem AK. Doskonale
orientował się, że jeżeli Niemcy wejdą do kościoła i znajdą rannych Powstańców,
to ich rozstrzelają, dlatego skontaktował się z komisariatem policji
granatowej, o którym wiedział, że policjanci są w AK i polecił przewieźć
rannych do szpitala. Wiadomość tę
przejęli Niemcy, zatrzymali granatowych policjantów jadących po rannych i
wszystkich ich rozstrzelano. Ksiądz Krygier zginął 5 sierpnia w sobotę.
Następnego dnia, w niedzielę, Mszę św. odprawiał ksiądz biskup Karol Niemira,
rezydent parafii św. Wawrzyńca. W czasie Komunii do kościoła wpadli Niemcy,
zaczęli strzelać do obrazów, figur, świec. Zabrali wszystkich przebywających w
kościele, skierowali ich do robót. Księżom kazali nosić wodę do kuchni
żołnierskich.
Ksiądz
Zygmunt Trószyński kiedy tylko rozpoczęła się wojna z wielką odwagą zajmował
się uciekinierami i rannymi żołnierzami.
Po rozpoczęciu okupacji utworzył tajną organizację „Pomoc Żołnierzom”, z jego
inicjatywy i przy wkładzie finansowym, powstało schronisko dla żołnierzy –
rekonwalescentów. Udzielał ogromnej pomocy Żydom. Wydawał fałszywe metryki
chrztu, ukrywał żydowskie dzieci na
plebani, wyszukiwał dla nich miejsc u sióstr zakonnych i polskich rodzin. Oddał
wszystko co miał, niedojadał, był wychudzony. W czasie Powstania był kapelanem
AK ps. Alkazar. Wynosił rannych z pola walki, nosił do szpitali. Był zawsze na
pierwszej linii ognia, sam został ranny.
Po zakończeniu wojny ustawicznie nękany, prześladowany przez komunistów. Aresztowany i osadzony w więzieniu był wielką podporą dla więźniów. Za spowiadanie skazanych, wzywany był na dodatkowe przesłuchania, bity i poniżany, ale nie zniechęciło go to do wykonywania posługi. Po wyjściu na wolność opiekował się popowstańczymi sierotami.
Sławomir Pocztarski pamięta księdza Zygmunta z czasów okupacji. To na plebani rozpoczęły się jego pierwsze konspiracyjne spotkania. Zofia Pocztarska, matka Sławomira, razem z innymi paniami pomagała w przygotowywaniu posiłków dla najbiedniejszych i osieroconych dzieci.
Janina Rożecka wspomina pierwszą Mszę św. w Powstaniu. Odprawiał ją ksiądz Trószyński, jego słowa dodawały siły. Co Janeczka najbardziej poza słowami zapamiętała…? Buty księdza. Kiedy ukląkł przed nią zobaczyła bose stopy. Buty nie miały podeszew.
Po zakończeniu wojny ustawicznie nękany, prześladowany przez komunistów. Aresztowany i osadzony w więzieniu był wielką podporą dla więźniów. Za spowiadanie skazanych, wzywany był na dodatkowe przesłuchania, bity i poniżany, ale nie zniechęciło go to do wykonywania posługi. Po wyjściu na wolność opiekował się popowstańczymi sierotami.
Sławomir Pocztarski pamięta księdza Zygmunta z czasów okupacji. To na plebani rozpoczęły się jego pierwsze konspiracyjne spotkania. Zofia Pocztarska, matka Sławomira, razem z innymi paniami pomagała w przygotowywaniu posiłków dla najbiedniejszych i osieroconych dzieci.
Janina Rożecka wspomina pierwszą Mszę św. w Powstaniu. Odprawiał ją ksiądz Trószyński, jego słowa dodawały siły. Co Janeczka najbardziej poza słowami zapamiętała…? Buty księdza. Kiedy ukląkł przed nią zobaczyła bose stopy. Buty nie miały podeszew.
Ważną rolę odgrywały zakony, zarówno
męskie jak i żeńskie. Bliskie mojemu
sercu Siostry Urszulanki w czasie okupacji prowadziły kuchnie dla
najbiedniejszych, ukrywały żydowskie dzieci, prowadziły zajęcia tajnych
kompletów, były sanitariuszkami… W czasie Powstania ich „Szary Dom” był
miejscem żywienia zbiorowego. Z ich
inicjatywy otwarto kuchnie, wydające około 8 tys. posiłków dziennie. Część domu udostępniły dla uchodźców i bezdomnych, uruchomiły również szpital.
Kiedy
zmęczenie, strach i świadomość bliskiego końca odbierało resztki siły, było
jeszcze coś… „ Zdarzały się chwile wzruszeń, jak wtedy
kiedy na terenie mleczarni odprawiane było pierwsze nabożeństwo, gdy wszyscy
zaśpiewali „Boże coś Polskę”. Ryczeliśmy jak bobry” – tak wspominała Róża
Nowotna Walcowa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz