Danuta Magreczyńska „Jola”
przetransportowała kanałami ze Starówki do Śródmieścia bardzo ciężko rannego
kolegę. Po miesiącu walk była zupełnie wyczerpana. Resztkami sił trochę go
niosła, trochę ciągnęła. Ranny co chwila tracił przytomność. Maź pod nogami była śliska, trudno było iść
samemu, a co dopiero nieść bezwładnego człowieka. Do koszmarnego zmęczenia
dochodziło przygnębienie. Straciła
narzeczonego „Andrzeja” , który zginął w czasie walk na Starówce. Po czterech
godzinach marszu, wyciągnęli ich przy ulicy Wareckiej. Trafiła do batalionu „Gustaw”,
ich kwatera była przy ulicy Jasnej. Któregoś dnia „Krak” Witold Kieżun zobaczył
szczupłą dziewczynę otoczoną wianuszkiem żołnierzy z oddziału. Kolega powiedział
mu, że to „Jola” miss batalionu,
sanitariuszka, która do nich dołączyła. „Krak” zwrócił uwagę na jej bardzo
smutne oczy. Kilka dni później wrócił ze służby w Prudentialu. Usiadł na oknie
i znalezioną szczotką czyścił buty. Tędy prowadziła droga na podwórko. Podeszła „Jola”, prosząc o przepuszczenie. Szybko zrobił przejście i pomógł jej wyjść.
Uroczo się uśmiechnęła i podziękowała. Temu twardemu i do szaleństwa odważnemu
chłopakowi „zmiękły” kolana. Pomyślał –
śliczna i taka grzeczna. Na jakąkolwiek adorację szans nie miał, bo jej nie odstępowali
koledzy. Po latach powiedział – nie zrobiłem na niej większego wrażenia. Innego
zdania była Danuta „Jola” – zwróciłam uwagę i zapamiętałam bardzo wysokiego i
szarmanckiego chłopaka. Po Powstaniu drogi ich rozeszły się. Witold Kieżun przeszedł
przez obóz jeniecki, komunistyczne więzienie i Sowiecki gułag. Danuta Magreczyńska była w Pruszkowie, potem kolejno w trzech obozach. Po wyzwoleniu ostatniego przez wojsko
gen. Maczka wyjechała do Francji. Miała wsparcie mieszkającej tam rodziny,
zaczęła studia. Ogromna tęsknota za krajem i rodziną zmusiły ją do powrotu do
Polski. Był rok 1949, lato. Pojechała z siostrą i jej rodziną nad morze do
Krynicy Morskiej. Wspólna znajoma przedstawiła jej młodego człowieka… Poznał ją
od razu, przypominając ich powstańczą znajomość. Ona nie poznała go, bardzo się
zmienił. Jemu serce biło coraz mocniej. Ona miała wątpliwości, ale jego wielka
miłość, wręcz uwielbienie i oddanie przekonały ją. Przeżyli razem 63 lata.
CZYTAM JEDNYM TCHEM.CZEKAM NA NASTĘPNE ODCINKI.POZDRAWIAM SŁAWEK
OdpowiedzUsuńDROGA MAŁGOSIU.KIEDYŚ POWIEDZIAŁEM TOBIE ,ŻE JESTEŚ ANIOŁEM POWSTAŃCÓW WARSZAWY,ALE TO MAŁO JESTEŚ NASZĄ WIELKĄ MIŁOŚCIĄ.SŁAWEK
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! A ja wiele razy powtarzałam, że jestem szczęściarą. Wasza przyjaźń i zaufanie, są moim lekarstwem na wszystkie choroby duszy i ciała!
Usuń