wtorek, 12 kwietnia 2016

15. O przyjaźni, marzeniach i przemijaniu



Ile radości może dać karmienie kaczek…?
Odwiedziłam dzisiaj moją Przyjaciółkę. Skończyła 90 lat, jest słaba i dość poważnie choruje. W Powstaniu była sanitariuszką, świadkiem najokrutniejszych zbrodni. Zawsze na przywitanie pyta o pogodę. Rzadko wychodzi na spacery, ale z okna obserwuje budzącą się wiosnę. Przyniosłam jej bukiet żonkili – przytuliła je. Zaproponowałam spacer. Wahała się bo dzisiaj gorzej się czuła. W końcu zdecydowała się. Szłyśmy wolno, zatrzymując się przy każdym zielonym krzaczku, rozwijającym się kwiatku na rabatach. Niedaleko jest park i niewielki staw. Usiadłyśmy na ławce. Natychmiast zbiegły się kaczki. Rzucałyśmy im chleb. Widziałam jej ogromne szczęście. Zapytała mnie czy wiem co w życiu jest najcenniejsze. Oczywiście, że wiem. Nie mam żadnej wątpliwości… Przerwała mi: „Masz rację. Tylko wiele bezcennych dla nas rzeczy unieszczęśliwia nas. Tak być musi. Inaczej nie poznalibyśmy ich wartości. Jedynie nasze marzenia dają nam pełnię szczęścia, nie żądają żadnej ofiary. Czy uważasz, że jak się ma 90+ to już nie ma się marzeń? Bzdura! Marzenia dojrzewają tak jak my sami. Dla pięcioletniej kobietki największym marzeniem jest lalka z wystawy. Nie uwierzy, że za kilka lat nie będzie o nim pamiętała, a zrodzi się następne, następne… Co z tego, że 80% naszych marzeń nigdy się nie spełni? Kiedy marzysz jesteś szczęśliwa i oto chodzi. Czasem się spełniają, chociaż nie było nadziei. Dzisiaj spełniło się moje – karmiłam kaczki i dotknęłam wiatru”. Kiedy wracałyśmy do domu, jakby mniej była cierpiąca, a ja bardziej uśmiechnięta. Zjadłyśmy po ogromnym kawałku ciasta, popiłyśmy je gorącą czekoladą. Było jeszcze dużo wspomnień, trochę łez. Obie uwielbiamy szale, chusty i hołdujemy tej słabości. Przymierzałyśmy, dobierałyśmy kolory, długości i szerokości… Obie kochamy kapelusze… ja tylko kocham, a ona ma ich dziesiątki. Kiedy zbiegałam po schodach, stała jeszcze przy poręczy i wołała za mną - Pamiętaj, że „kosmos” ciągle należy do ciebie. Przechodząc przez skwerek podniosłam kamyk, rzuciłam w górę i powiedziałam – leć w mój „kosmos”, bo on jest ciągle do zdobycia. Większość tych, którzy mnie kochają, są ciągle jeszcze na etapie zdobywania i aktywności. W biegu rzucają mi dobre  słowo, w przelocie spojrzą w oczy, między łykami kawy zapytają o zdrowie… Moi Przyjaciele 90+ już się nie śpieszą, oni naprawdę żyją, kochają i przyjaźnią się. Kiedy usłyszą, że zakasłałam to nawet jak nic nie powiedzą, to następnego dnia zadzwonią zapytać jak się czuję. Głęboko spojrzą w oczy i zobaczą w nich prawdę – smutek, albo szczęście. Czasem nawet nie patrząc w oczy, z rozmowy telefonicznej wyczują, że coś jest nie tak i usłyszę – Nie patrz już w te zamknięta drzwi, one się już nie otworzą. Rozejrzyj się, otwierają się następne. Przez zapłakane oczy i utkwiony wzrok w jedno miejsce, nie zobaczysz ich.


2 komentarze:

  1. DROGA NASZA POWSTAŃCZA MAŁGOSIU.ZAWDZIĘCZAMY TOBIE DŁUGIE ŻYCIE. ZEBRANE O NAS MŁODYCH DZIEWCZĘTACH I CHŁOPCACHA ŻYCIORYSY Z AKCJI SZARYCH SZEREGÓW I A.K.PODDANE ZOSTANĄ OCENIE NOWYCH POKOLEŃ.NIECH PAN BÓG CHRONI ICH OD WOJEN,ALE WYKLUCZYĆ JE TRUDNO.DLATEGO MŁODZIEŻ DZIĘKI TOBIE MAŁGOSIU BĘDZIE MOGŁA UMACNIAĆ BYŁY NASZ A TERAZ JEJ FUNDAMENT PATRIOTYCZNY-BÓG HONOR OJCZYZNA.POZDRAWIA SŁAWEK

    OdpowiedzUsuń