wtorek, 23 sierpnia 2016

109. Powstańczy kalendarz. 23 sierpnia

 Marian Gałęzowski ps. Szeliga, zdjęcie zrobione po zdobyciu kościoła św. Krzyża, ściana z winem
 Pod ścianą siedzi Marian Gałęzowski ps. Szeliga,pozostali to żołnierze z jego plutonu po zdobyciu kościoła św. Krzyża, ściana z winem
 Pierwszy stojący Kazimierz Radwański ps. Kazik

Sierpień 1944 rok, zniszczony budynek Komendy Policji

Niezapomniane wrażenia. Można znać z codziennych obchodów sporą część dzisiejszej Warszawy,brać udział w różnych akcjach, a jednak dopiero z tego przeglądu filmowego, w którym Wydział Propagandy AK zebrał plon całego tygodnia, ma się prawdziwe pojęcie o ogromie tego co przeżywamy. Oto ulice przyfrontowe, ruiny, zgliszcza i czyhająca zewsząd śmierć[…]
   Fragment recenzji filmowych kronik powstańczej Warszawy, który ukazał się 20 sierpnia 1944 roku w „Rzeczpospolitej Polskiej”

23 sierpnia 1944rok, środa
Po ciężkich walkach Powstańcy z Batalionu „Harnaś”i kompanii „Lewar” zdobywają kościół św. Krzyża i sąsiedni budynek Policji przy Krakowskim Przedmieściu.
Oddziały Grupy „Krybar” przystępują do ataku na Uniwersytet. W natarciu wzięli udział dwa wozy bojowe „Kubuś” i „Jaś”. Wobec przeważających sił wroga natarcie uległo załamaniu.

Marian Gałęzowski ps. Szeliga
 Szturm rozpoczął się wczesnym rankiem, o godzinie czwartej. Walki trwały kilka godzin, kiedy już zdobyliśmy kościół, w dolnej jego części, znaleźliśmy zamkniętych ludzi: księży i ludność cywilną. Byli tak przerażeni, że nie mogliśmy ich przekonać, żeby wyszli. Nie pomagały tłumaczenia, musiałem krzyknąć. Trudno było z żywnością, ale nasze dziewczęta coś dla nich zorganizowały. Byli bardzo głodni.  Z ołtarza uprzątnięto gruz i prawie natychmiast kapelan odprawił dziękczynną mszę świętą. W zdobytej Komendzie policji zatrzymano Niemców. Nie byli już tacy butni i pewni siebie, byli bardzo pokorni i karni. Ktoś z naszych poznał wśród zatrzymanych, takiego co wykazywał się wyjątkowym okrucieństwem. Trzeba było użyć silnej „perswazji”, żeby nie doszło do samosądu. W kościele znalazłem coś co przypominało statyw. Ustawiłem na tym karabin w kierunku Krakowskiego Przedmieścia. Tamtędy często przebiegali Niemcy, byłem dobrym strzelcem, nie miałem  wątpliwości, że trafię. Długo nie czekałem. Naprzeciwko zatrzymał się niemiecki oficer. Zauważył mnie, nie miał szans na ucieczkę. Stał naprzeciwko i patrzył w moim kierunku, nawet nie drgnął. Zaimponował mi odwagą. Nie strzeliłem…

Kazimierz Radwański ps. Kazik
Byłem w grupie, która atakowała komendę policji od strony ściany porośniętej winoroślą. Kiedy dostaliśmy się do środka, okazało się, że Niemcy uciekli porzucając broń. Wziąłem kilka karabinów chcąc oddać moim kolegom z plutonu, ale gdzieś się rozpierzchli. Ale  chętnych było dużo - broń była najważniejsza i wciąż jej brakowało. Musiałem oddać. Dla siebie zostawiłem Mausera, bardzo dobry i celny karabin. Miałem do niego dostatecznie dużo amunicji. Po zdobyciu kościoła nie chodziliśmy już na Mazowiecką, kwaterowaliśmy w oficynie komendy policji, ale większość czasu spędzaliśmy w kościele.            
W czasie okupacji mieszkałem na Chmielnej, z mamą przychodziłem bardzo często do kościoła św. Krzyża. Od 1943 roku już rzadziej, bo prawie każdą sobotę i niedzielę jeździłem na ćwiczenia poza Warszawę. Za każdym razem, kiedy byłem w kościele, zatrzymywałem się przy urnie z sercem Chopina w drugim filarze po północnej stronie kościoła, w tym samym miejscu, gdzie znajduje się obecnie. W sierpniu 1944 roku kiedy wszedłem do kościoła, moje pierwsze kroki skierowałem do tego miejsca… Z filara były wyjęte cegły, a miejsce po urnie było puste.
Witold Kieżun ps. Wypad
23 sierpnia, o czwartej rano, mieliśmy zaatakować. Na godzinę przed rozpoczęciem walki, zajęliśmy stanowiska. W trakcie walki  doniesiono nam piata (granatnik), pochodzącego ze zrzutów. Mieliśmy tylko trzy ładunki, a musieliśmy zlikwidować stanowisko z ciężkim karabinem maszynowym. Dwa pierwsze strzały okazały się niecelne, trzeci trafił prosto w niemiecki bunkier. Kiedy ucichł karabin maszynowy, zeszliśmy ze strychu do ogródków, ale ostrzał z domu parafialnego był tak silny, że musieliśmy się wycofać. Uderzyliśmy z boku, od Traugutta. Tam była zupełna cisza, nikt nie strzelał. Przez wybite okno weszliśmy na wysoki parter. Zobaczyliśmy  Niemców uciekających w popłochu  na piętro. Trudno było uwierzyć, ale w wejściu do bunkra stał CKM. W zupełnie dobrym stanie, niewielkie uszkodzenie, które bez problemu można było naprawić. Odniosłem go na Świętokrzyską, po zreperowaniu miał wrócić do naszego oddziału.  Niższy budynek komendy został oblany ropą i podpalony. Niemcy schronili się w głównym budynku. My również się tam dostaliśmy, od tyłu przez bramę. Kiedy wbiegłem do pokoju, było tam kilku Niemców. Zaczęli uciekać, skakali przez okno. Większość zginęła, dosięgnął ich  ogień z naszego karabinu maszynowego. Pobiegłem przeszukiwać dalsze pomieszczenia. Nie mogłem uwierzyć własnym oczom… Pod ścianą stał kolejny CKM. Ogarnęła mnie wielka radość - drugi ciężki karabin maszynowy w ciągu jednego dnia. Skarb to dla nas ogromny.  Pomimo sporego ciężaru wybiegłem szczęśliwy, niosąc zdobyczną broń. W tym czasie pojawili się dwaj fotoreporterzy. Zrobili jedno z bardziej znanych zdjęć z Powstania). Powody do szczęścia były - zdobyliśmy budynek komendy policji i kościół św. Krzyża.











2 komentarze:

  1. Chodząc Krakowskim Przedmieściem często zastanawiam się, która to była ściana porośnięta winoroślą

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Komenda Policji była przy Krakowskim Przedmieściu, a od podwórka, w głębi była ściana z winoroślą. Trochę się pozmieniało

      Usuń