Tytus Karlikowski ps. Tytus
Urszula Kurkowska Katarzyńska ps. Ula
Od dnia 1 sierpnia 44 prowadzę walkę z Niemcami w Warszawie przy pomocy całej ludności i wszystkich organizacji wojskowych, scalonych w AK i tych, które do walki dołączyły jak: Milicja Robotnicza, Armia Ludowa i inne. Jesteśmy w ciężkim boju. Niemcy dla wywalczenia sobie drogi odwrotu palą miasto i niszczą ludność. Odczuwamy już brak amunicji i broni ciężkiej, toteż szybka pomoc wojsk Pana Marszałka jest dla nas koniecznością.
Depesza Antoniego Chruściela „Montera” dowódcy okręgu warszawskiego AK do marszałka Rokossowskiego.
11 sierpnia 1944 rok, piątek
Zgrupowanie „Radosław” zdobywa niemieckie magazyny na Stawkach. Zwycięstwo okupione jest ogromnymi ofiarami zginął kpt. Franciszek Mazurkiewicz ps. Niebora. Ciężko ranny został dowódca Zgrupowania ppłk Jan Mazurkiewicz ps. Radosław.
Powstańcy ostatecznie opuścili wolskie cmentarze.
Padła „Reduta Wawelska”, ostatni wychodzący Powstańcy to dowódca Jan Gołębiewski ps. Stach i Zdzisław Grontkowski ps.Ryś
Zdzisław Grontkowski ps. „Ryś” ostatni żyjący
obrońca „Reduty Wawelskiej”.
Była siódma rano 11 sierpnia. Zerwałem się półprzytomny. Gdzie reszta? Czy weszli do kanału a o mnie zapomnieli? Nie zapomnieli. Nikt nie wyszedł kanałem. Zapadła decyzja – bronimy się do ostatniego naboju, do ostatniej kropli krwi. Nie oddamy „Reduty” bez walki. „Nie oddamy guzika od płaszcza” – gdzieś już to słyszałem. Czasu na medytacje nie było. „Goliaty rozrywały resztki murów. To jakby była odpowiedź Niemców, postanowili czym prędzej nas wykończyć. Dwa kolejne ataki Ukraińców załamały się. Zatrzymały ich granaty i powstańcze peemy. Na przemian „Goliaty” i pociski zapalające. Budynek znowu płonął, ogień przenosił się na niższe piętra. Już nikt nie próbował gasić. Mieliśmy wybór – albo gasić, albo bronić? Było coraz bardziej gorąco. Płonęły skrzynie z meblami, które służyły za barykady, bramy, drzwi. Ludzie w popłochu uciekali z piwnic przy Wawelskiej i przenosili się do budynku przy Mianowskiego. Krzyk, płacz. Rozerwało się kilka pocisków. Byli ranni i zabici. Ciągle się trzymaliśmy, ale nie mieliśmy wątpliwości, że to ostatnie chwile „Reduty”. Pobiegłem na Wawelską, tam walący się budynek przygniótł naszych chłopców, nikt nie bronił. Po drodze „Stach” dał mi dwa magazynki do stena. Po niemieckim ataku miałem walić seriami. Poprzez ogień i stertę gruzu zobaczyłem niemieckie czołgi. Widziałem też naszych, wchodzących przekopem do kanału. Żal ściskał gardło – No więc oddaliśmy nie tylko guzik, ale i płaszcz. Nasi zniknęli, nie widziałem już nikogo. Jeszcze przybiegł „Stach”, pociągnął mnie w stronę przekopu. Pojedynczo wcisnęliśmy się w wąskie przejście. Byliśmy ostatnimi Powstańcami opuszczającymi „Redutę”. Przekop zlikwidowaliśmy wiązką grantów. Odwrotu nie było.
Była siódma rano 11 sierpnia. Zerwałem się półprzytomny. Gdzie reszta? Czy weszli do kanału a o mnie zapomnieli? Nie zapomnieli. Nikt nie wyszedł kanałem. Zapadła decyzja – bronimy się do ostatniego naboju, do ostatniej kropli krwi. Nie oddamy „Reduty” bez walki. „Nie oddamy guzika od płaszcza” – gdzieś już to słyszałem. Czasu na medytacje nie było. „Goliaty rozrywały resztki murów. To jakby była odpowiedź Niemców, postanowili czym prędzej nas wykończyć. Dwa kolejne ataki Ukraińców załamały się. Zatrzymały ich granaty i powstańcze peemy. Na przemian „Goliaty” i pociski zapalające. Budynek znowu płonął, ogień przenosił się na niższe piętra. Już nikt nie próbował gasić. Mieliśmy wybór – albo gasić, albo bronić? Było coraz bardziej gorąco. Płonęły skrzynie z meblami, które służyły za barykady, bramy, drzwi. Ludzie w popłochu uciekali z piwnic przy Wawelskiej i przenosili się do budynku przy Mianowskiego. Krzyk, płacz. Rozerwało się kilka pocisków. Byli ranni i zabici. Ciągle się trzymaliśmy, ale nie mieliśmy wątpliwości, że to ostatnie chwile „Reduty”. Pobiegłem na Wawelską, tam walący się budynek przygniótł naszych chłopców, nikt nie bronił. Po drodze „Stach” dał mi dwa magazynki do stena. Po niemieckim ataku miałem walić seriami. Poprzez ogień i stertę gruzu zobaczyłem niemieckie czołgi. Widziałem też naszych, wchodzących przekopem do kanału. Żal ściskał gardło – No więc oddaliśmy nie tylko guzik, ale i płaszcz. Nasi zniknęli, nie widziałem już nikogo. Jeszcze przybiegł „Stach”, pociągnął mnie w stronę przekopu. Pojedynczo wcisnęliśmy się w wąskie przejście. Byliśmy ostatnimi Powstańcami opuszczającymi „Redutę”. Przekop zlikwidowaliśmy wiązką grantów. Odwrotu nie było.
Urszula Kurkowska Katarzyńska ps. Ula
11 sierpnia był najtragiczniejszym i ostatnim dniem walk na Woli. Niemcy po raz pierwszy użyli zdalnie sterowanych min samobieżnych „Goliat”. Zginął dowódca batalionu „Miotła” Franciszek Mazurkiewicz „Niebora” (brat „Radosława”). Podpułkownik Jan Mazurkiewicz „Radosław” został ciężko ranny. „Twierdza” długo się broniła, ale ostatecznie zostaliśmy otoczeni przez Niemców i zmuszeni do opuszczenia jej. Samochodami, które jeszcze pozostały, wywożono rannych na Stare Miasto. Jechałam ostatnią odjeżdżającą sanitarką. Jeszcze popatrzyłam na cmentarz, który powstał obok szkoły. Pierwszego dnia mojego kwaterowania widziałam przylegający do szkoły kawałek pola, porośniętego trawą. Każdego dnia wyrastały na nim nowe powstańcze mogiły. Zdałam sobie sprawę ilu naszych zginęło. .
Tytus Karlikowski ps.Tytus
11 sierpnia około 11.00 rozpoczął się zmasowany atak niemiecki. Użyli pocisków tzw. szaf. Bardzo szybko nas zdziesiątkowali. Ja, Stasiek Deczkowski ps. Madejski i Mirek Szymaniak ps. Wagner, obsługiwaliśmy karabin maszynowy. Dostałem pierwszy. Na mnie spadł Mirek. Trafiły go wszystkie odłamki, które ja powinienem dostać. Upadając osłonił mnie. Staśka odrzuciło daleko od zupełnie poskręcanego karabinu. Udało mu się przeżyć ten tragiczny dzień, poległ przy Franciszkańskiej 28 sierpnia. Straciłem oko, miałem bardzo poranioną lewą stronę ciała: rękę, nogę i bok. Zaniesiono mnie do szkoły, a stamtąd ewakuowano do szpitala Jana Bożego.
Dziś czytam kilka dni wstecz. Mimo urlopu- nie zawsze jest czas, ale zawsze można się cofnąć😊. Data 11 sierpnia 1944 r. jest mi bliska. Kończy się etap walk na Woli, następuje przemieszczanie się na Stare Miasto. Wspomnienie o tzw. "Twierdzy" i przylegającym polu - słynnym kartoflisku, którym wycofywali się Powstańcy z budynku przy ul. Spokojnej. Ponadto wspomnienia z "Reduty Wawelskiej". Pochwalam Twoją koncepcję wpisów tworzących kalendarium - to, że na wstępie przedstawiasz sytuację dzienną, a później głos mają bezpośredni uczestnicy tych wydarzeń.
OdpowiedzUsuń