Ulica Długa 7, zdjęcie z 1945 roku
Czuję w swej świadomości
związki kulturalne ze wszystkimi narodami świata, ale najściślej związany
jestem z własnym narodem, bo to jest mój rozszerzony dom, w jego atmosferze
wzrastałem i rozwijałem się, w obcym domu byłem tylko gościem i obcy dom był
mi zawsze obcy. Nie nienawidzę burzycieli mojego domu ojczystego, ale
bronić tego domu ojczystego będę do ostatniego tchnienia.
Ksiądz Jan Salamucha, zamordowany 11 sierpnia w „Reducie Wawelskiej”. Do końca bronił domu ojczystego!
Ksiądz Jan Salamucha, zamordowany 11 sierpnia w „Reducie Wawelskiej”. Do końca bronił domu ojczystego!
22 sierpnia1944 rok, wtorek, zaczyna
się czwarty tydzień Powstania
W nocy z 21 na 22 sierpnia
powstańcy z Żoliborza podejmują kolejną próbę połączenia się z obrońcami
Starego Miasta. Blisko tysiąc żołnierzy rusza w stronę torów.
Nagle rakiety rozświetlają ciemności i tysiące pocisków z bunkrów, pociągu pancernego, Cytadeli, Burakowa, Dworca Gdańskiego rozrywają się na przedpolu. Zapora ogniowa jest nie do przebycia.
Chociaż pojedyncze grupy powstańców forsują tory, akcja załamuje się z dużymi stratami - ponad 300 zabitych i rannych.
Ostatnia próba odsieczy dla okrążonej Starówki nie udaje się. Oddziały wycofują się na swoje pozycje. Są to najkrwawsze walki Powstania.
Nagle rakiety rozświetlają ciemności i tysiące pocisków z bunkrów, pociągu pancernego, Cytadeli, Burakowa, Dworca Gdańskiego rozrywają się na przedpolu. Zapora ogniowa jest nie do przebycia.
Chociaż pojedyncze grupy powstańców forsują tory, akcja załamuje się z dużymi stratami - ponad 300 zabitych i rannych.
Ostatnia próba odsieczy dla okrążonej Starówki nie udaje się. Oddziały wycofują się na swoje pozycje. Są to najkrwawsze walki Powstania.
Sławomir Pocztarski ps.Bóbr
W najniebezpieczniejszych momentach myślałem o rodzinie, nie było ich przy mnie, ale ciągle byli dla mnie prawdziwą ostoją. Wiedziałem, że w pierwszych dniach sierpnia nasz dom został całkowicie zniszczony. Z mieszkania, które znajdowało się na trzecim piętrze nic nie ocalało. Kiedy znalazłem się w okolicy, widziałem na spalonych ruinach szczątki zniszczonego pianina. Mama z młodszą, ośmioletnią siostrzyczka Marysią, znalazły schronienie w maglu przy ulicy Kozietulskiego, gdzie wcześniej nosiła pościel. Starsza siostra Basia była łączniczką w „Żywicielu”. Tato przedostał się z Wytwórni Papierów Wartościowych na Południowy Żoliborz i dotarł do swojej macierzystej jednostki, „Żywiciela”. Wziął udział w walkach o Instytut Badań Chemicznych przy ulicy Duchnickiej. Tam 22 sierpnia, został bardzo ciężko ranny w głowę. Świadkowie opowiadali, że tamował krew przykładając do rany ziemię. Przetransportowano go do szpitala polowego przy ulicy Krechowieckiej, tam został pierwszy raz zoperowany. Po Powstaniu w ciężkim stanie przewieziono go do Krakowa. Po wyzwoleniu stolicy, ponownie był leczony w warszawskim szpitalu Przemienienia Pańskiego. Poddany trepanacji czaszki, kilka dni po operacji, 20 lutego 1946 roku zmarł.
W najniebezpieczniejszych momentach myślałem o rodzinie, nie było ich przy mnie, ale ciągle byli dla mnie prawdziwą ostoją. Wiedziałem, że w pierwszych dniach sierpnia nasz dom został całkowicie zniszczony. Z mieszkania, które znajdowało się na trzecim piętrze nic nie ocalało. Kiedy znalazłem się w okolicy, widziałem na spalonych ruinach szczątki zniszczonego pianina. Mama z młodszą, ośmioletnią siostrzyczka Marysią, znalazły schronienie w maglu przy ulicy Kozietulskiego, gdzie wcześniej nosiła pościel. Starsza siostra Basia była łączniczką w „Żywicielu”. Tato przedostał się z Wytwórni Papierów Wartościowych na Południowy Żoliborz i dotarł do swojej macierzystej jednostki, „Żywiciela”. Wziął udział w walkach o Instytut Badań Chemicznych przy ulicy Duchnickiej. Tam 22 sierpnia, został bardzo ciężko ranny w głowę. Świadkowie opowiadali, że tamował krew przykładając do rany ziemię. Przetransportowano go do szpitala polowego przy ulicy Krechowieckiej, tam został pierwszy raz zoperowany. Po Powstaniu w ciężkim stanie przewieziono go do Krakowa. Po wyzwoleniu stolicy, ponownie był leczony w warszawskim szpitalu Przemienienia Pańskiego. Poddany trepanacji czaszki, kilka dni po operacji, 20 lutego 1946 roku zmarł.
Barbara Piotrowska
Gancarczyk ps. Pająk
Na Długiej 7 było coraz więcej rannych, niestety wielu nie udało się uratować. Jak bolesne były te ostatnie pożegnania, kiedy już nic nie można było zrobić. Ranny jeszcze wierzył, jeszcze szukał naszego wsparcia, naszej pomocy, a my byłyśmy bezsilne. Ileż razy mówiłam słowa otuchy, uśmiechałam się, chociaż serce ściskało się z żalu, beznadziei, siłą powstrzymywałam łzy. Potem była już ostatnia droga. Krótka - na cmentarzyk, na pobliskim podwórku. Obok w postawie zasadniczej najbliżsi towarzysze niedoli.
Na Długiej 7 było coraz więcej rannych, niestety wielu nie udało się uratować. Jak bolesne były te ostatnie pożegnania, kiedy już nic nie można było zrobić. Ranny jeszcze wierzył, jeszcze szukał naszego wsparcia, naszej pomocy, a my byłyśmy bezsilne. Ileż razy mówiłam słowa otuchy, uśmiechałam się, chociaż serce ściskało się z żalu, beznadziei, siłą powstrzymywałam łzy. Potem była już ostatnia droga. Krótka - na cmentarzyk, na pobliskim podwórku. Obok w postawie zasadniczej najbliżsi towarzysze niedoli.
BARDZO DZIĘKUJĘ ZA PAMIĘĆ
OdpowiedzUsuńDROGA MAŁGOSIU BARDZO DZIĘKUJE ZA PAMIĘĆ O MOIM TACIE. 22 SIERPNIA 1944 - 2016.
OdpowiedzUsuń