wtorek, 5 lipca 2016

79. Patrzeć w oczy niemickim oficerom... pacyfikującym powstańczą Warszawę!








Kolejne spotkanie u Państwa Haliny i Edmunda Baranowskich. Bezcenne wspomnienia, przeglądanie dokumentów, mnóstwo ciepła i życzliwości. Takiemu szperaczowi jak ja, każda z tych rozmów pozwala poznać fakty i zdarzenia zupełnie nowe. Wielkie bitwy, akcje i ich dowódcy zostali wielokrotnie opisani. Wiedza o ludności cywilnej, szeregowych żołnierzach i ich codziennej walce o godne przeżycie, ciągle pozostawia wiele luk. Każdy kto przeszedł przez warszawskie piekło, nosi w sobie mniej lub bardziej skrywane koszmary. Wiele razy zastanawiałam się czy koszmary dotykają również oprawców…? Zadrżałam kiedy Pan Edmund powiedział mi, że w 1996 roku, usiadł razem z kilkoma kolegami z „Radosława” do jednego stołu z oficerami z 19 dywizji pancernej Wehrmachtu. Brali udział w tłumieniu Powstania Warszawskiego. Nie boję się trudnych tematów, a bez wątpienia ten jest wyjątkowo trudny! Dzielę się z Wami bardzo króciutkim szkicem, całość będzie w książce. Jest we mnie taki ogrom emocji, że nie sposób uporządkować myśli…
Do tego pierwszego spotkania polsko - niemieckiego doszło na Mazurach, w trakcie konferencji naukowej. Stronę polską reprezentowali m.in. Halina Wołłowicz-Hołownia ps.  Rena z „Baszty” , Edmund Baranowski ps. Jur z „Miotły”, Kazimierz Leski rozpracowujący dla KG AK, niemieckie służby specjalne.  Moje pierwsze pytanie – Czy Niemcy okazywali wstyd, skruchę, żal…? Odpowiedź Pana Edmunda – Oni przyjechali doskonale przygotowani. Wyrażali wielki podziw dla przeciwnika. Czy żal…? Nie wiem, czy to był żal, skrucha. Oni byli przygotowani co i jak mówić.  
Jeden z niemieckich generałów opowiadał, że zostali przerzuceni z Holandii , byli doskonale wyszkoloną armią. Mieli w ostatnich dniach września wspierać swoje oddziały na Żoliborzu. „Rena”  patrząc prosto w oczy oficera powiedziała , że Powstańcy byli najmłodszą armią świata, ona miała 17 lat, a przecież walczyli też młodsi. Walczyli i masowo ginęli! Edmund Baranowski był ciekaw, czy niemieccy żołnierze, którzy byli przerzucani do Warszawy w sierpniu i wrześniu 1944 roku, wiedzieli o wybuchu Powstania? Nie wiedzieli, a może nie byli sobie w stanie wyobrazić, że w mieście mogą toczyć się takie walki, że przyłączy się ludność cywilna. Niemiecki oficer wspominał, jak po wybuchu pierwszego pocisku, schował się pod stołem.
Kazimierz Leski opowiadał o podróży do Francji, jeździł tam w mundurze niemieckiego generała. Obecni na spotkaniu oficerowie nie mogli uwierzyć, że żandarmeria polowa tego nie wykryła. Oni przecież byli doskonale wyszkoleni i nie mogło się to udać.  Kiedy Pan Edmund mówił o tym, uśmiechnęłam się – każdy kto choć trochę zna historię wie doskonale, ilu polskich konspiratorów kursowało na fałszywych, często niemieckich papierach!
 Kapitan Krappe wspominał  walki w ostatnim dniu Powstania na Żoliborzu. Niemcy nie mogli zdobyć barykady przy Potockiej, tam leżał przewrócony tramwaj. Właśnie tam, ostatniego dnia walk zginęły dwie przyjaciółki „Reny”. Ona w tym czasie ciężko ranna leżała w piwnicy, na Mokotowie. Po kapitulacji weszli niemieccy żołnierze z Wehrmachtu. Byli młodzi, ale bardzo okrutni. Przystawiali jej pistolet do skroni, targowali się co z nią zrobią. Śmiali się , mieli doskonały dzień, bo upolowali mnóstwo polskich bandytów. Chcieli ją rozstrzelać, ale życie uratował jej inny niemiecki oficer.  Przypominała mu jego córkę.
 Jeden z generałów powiedział, że po kapitulacji widział młodych polskich żołnierzy, prawie dzieci. Wymęczeni niewyobrażalnie, szli z dumnie podniesionymi głowami, salutowali odkładając broń. Miał dla nich tyle podziwu, że sam im salutował, jego dowódca również.
 Nie wszystko jeszcze przesłuchałam, nie zdążyłam przejrzeć dokumentów, bez wątpienia będzie to długa historia…  Przytoczę słowa Pana Edmunda Baranowskiego, które powiedział na zakończenie tamtego spotkania, dzisiaj  powtórzył je – My Powstańcy, ciągle jeszcze mamy w uszach krzyk rozstrzeliwanej bezbronnej ludności cywilnej Warszawy.




1 komentarz:

  1. BYLIŚMY NA TEJ SAMEJ BARYKADZIE TUŻ PRZY MOIM ZBURZONYM DOMU.CAŁA TRUDNOŚĆ POLEGAŁA NA TYM.ŻE BYLIŚMY POD CZUŁĄ OPIEKĄ STRZELCÓW WYBOROWYCH ZLOKALIZOWANYCH NA WIEŻY CIWF,


    OdpowiedzUsuń