niedziela, 9 października 2016

150. Dziewięćdziesiąte urodziny Eugeniusza Tyrajskiego

 Pan Eugeniusz podczas naszej pracy nad książką, zdjęcie zrobione w Związku Powstańców Warszawskich przy ulicy Długiej
 Teresa i Eugeniusz Tyrajscy w czasie uroczyści diamentowych godów, przed Katedrą Polową
Po uroczystej Mszy św. Jubilaci składają kwiaty pod pomnikiem Powstania Warszawskiego.


Wczoraj 90 lat ukończył Pan Eugeniusz Tyrajski „Sęk” – harcerz „Szarych Szeregów”, żołnierz AK, Powstaniec Warszawski. Panu Eugeniuszowi dużo zdrowia, pogody ducha, ludzkiej życzliwości. Drogi Przyjacielu, jest Pan dobrem narodowym!

Poznaliśmy się kilka lat temu podczas odsłonięcia pamiątkowej tablicy poświęconej księdzu Wacławowi Karłowiczowi przy ulicy Długiej. Był mroźny styczniowy dzień. Wymieniliśmy kilka grzecznościowych zdań i uścisk dłoni. Potem kilka razy rozmawialiśmy przez telefon. Do pierwszej dłuższej rozmowy doszło kilka miesięcy później… potem były następne i następne. Zrodziła się między nami wielka sympatia. Pan Eugeniusz potrafi w krótkiej telefonicznej rozmowie rozbawić mnie, pocieszyć i dać porządnego „kopa” do pokonania tego co niemożliwe. Wiem jak bardzo doświadczyło go życie, ile razy tracił „to” co kochał Miłością Wielką, a jednak dalej szedł. Kiedy dzisiaj rano zadzwoniłam do Niego z życzeniami, po raz któryś usłyszałam wierszyk, który dedykuję wszystkim czytającym:
„Nie zawsze widać smutku odbicie
Gdy łzy rzęsiste się leją
Bywa, że w sercu łamie się życie
A usta ciągle się śmieją”
 
Fragment mojej książki „Pod okupacją i w Powstaniu. Konspiracyjne wspomnienia”
 Życie Eugeniusza Tyrajskiego przypomina film sensacyjny z wątkami romantycznymi. Nie brakowało w nim scen dramatycznych. Samemu bohaterowi, czasem trudno o nich mówić, chociaż generalnie życie traktuje z dystansem i humorem. Młody chłopak jestem, dziesięć lat mam… do setki – śmieje się. A kiedy  trzeba wejść po schodach mówi – coraz trudniej się chodzi, bo noga się popsuła, a była taka sprawna. Najtrudniej, ale najchętniej opowiada o miłości swojego życia – swojej dziewczynce – nieżyjącej już żonie Tereni. Łamiącym się głosem, ze łzami w oczach wspomina dwa najpiękniejsze dni ich wspólnego życia… 12 sierpnia 1945 roku - kiedy odbył się ślub Teresy Kuklińskiej ps. „Basia” z batalionu AK „Oaza” i Eugeniusza Tyrajskiego ps. „Sęk” z Pułku AK „Baszta”. Setki kilometrów od kraju, w górskiej scenerii, małego niemieckiego miasteczka Hesji. Przy ołtarzu polowym, na którym oprócz krzyża był orzeł biały, w obecności polskiego księdza, ślubowali sobie miłość i wierność aż po grób. Sześćdziesiąt lat później świętowali  diamentowe gody. 13 sierpnia 2005 roku, w Katedrze Polowej Wojska Polskiego została odprawiona uroczysta Msza św., przewodniczył jej ówczesny ordynariusz polowy ks. biskup Tadeusz Płoski (zginął w katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem w 2010 roku). Składając życzenia po wygłoszeniu homilii biskup ukląkł przed jubilatką i ucałował jej rękę. Kilka miesięcy później Teresa Tyrajska przegrała walkę z chorobą… Pozostała w jego sercu, myślach i wspomnieniach. Nie rozstaje się ze zdjęciem żony.
Pewne ukojenie przynosi mu praca. Jako wiceprezes Związku Powstańców Warszawskich ma bardzo dużo zajęć. Bierze udział w spotkaniach na, których dzieli się, swoimi przeżyciami z czasów okupacji, Powstania i popowstaniowej tułaczki. Do historii podchodzi z przymrużeniem oka. Nie ma wątpliwości, że jedno zdarzenie z przeszłości może mieć wiele „twarzy”, wszystko zależy od opowiadającego. Rozumie to i wcale nie zamierza krytykować , ale sam nie lubi „upiększać”.
Zawsze zapobiegliwy, zbiera i przechowuje ważne dokumenty, ale i „bezwartościowe szpargały”, które z czasem nabierają wartości, dokumentując zdarzenia z ludzkiego życia. Dlatego każda opowiedziana przez pana Eugeniusza historia ma swój dokument.
Uważa, że w życiu miał bardzo dużo szczęścia. Udawało mu się wychodzić z najróżniejszych opresji. Wiele razy życie uratowała mu znajomość języków obcych. To zasługa mojego ojca – mówi.
Spotykamy się w Związku Powstańców Warszawskich przy ulicy Długiej 22. Okna pokoju ,w którym pracujemy wychodzą na Pomnik Powstania Warszawskiego, w którego budowie, przed trzydziestu laty uczestniczył. Był skarbnikiem Komitetu Budowy Pomnika. Ciepły i bardzo pogodny jesienny dzień. Patrzę na brzozę, jej złote liście lekko porusza wiatr. Słyszę śmiech biegających dzieci, głos przewodnika, który opowiada wycieczce szkolnej o Powstaniu. Obok mnie siedzi Eugeniusz Tyrajski, na stole zdjęcia, dokumenty, zapisane kartki, dyktafon. Tyle ciepła i życzliwości jest w jego oczach.
Ten spokój za oknem, nawet ta brzoza… są dzięki takim jak on!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz